Umorzenie sprawy Nowaka. Pojawia się coraz więcej wątpliwości
Podczas wstępnego posiedzenia w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów zapadło postanowienie o umorzeniu tzw. polskiego wątku afery korupcyjnej Sławomira Nowaka. Sąd powołał się na przepisy mówiące o "oczywistym braku podstaw oskarżenia". Decyzja wywołała kontrowersje i wzbudziła pytania o jej powody.
Przypomnijmy, że Sławomir Nowak, były minister transportu w drugim rządzie Donalda Tuska, był podejrzany o kierowanie grupą przestępczą, żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za przyznawanie prywatnym podmiotom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy.
"To, co zaskakujące, to fakt, że po ponad 3,5 roku prokuratura robi w tył zwrot i uznaje, że cały zgromadzony materiał w polskim wątku nadaje się do kosza, a przestępstwa nie było" – pisze wtorkowa "Rzeczpospolita".
Wątpliwości wokół decyzji sądu
Gazeta przypomina, że akt oskarżenia dla byłego ministra w poprzednim rządzie Donalda Tuska został zbudowany m.in. w oparciu o zeznania małego świadka koronnego Jacka P. Dziennikarze pytają, jak to możliwe, że przez 3,5 roku jego wyjaśnienia były traktowane jako wiarygodne, a potem nagle przestały takie być.
"Pozostaje pytanie, dlaczego sąd, trzymając akta przez 3,5 roku, dopiero teraz się tego dopatrzył. Gdy normą jest, że sąd od razu po zapoznaniu się z materiałem dowodowym decyduje, co dalej — odesłać go prokuraturze czy sądzić. Tutaj kardynalnego błędu — braku podstaw do oskarżenia — sąd dopatrzył się po nieprawdopodobnie długim czasie. A prokurator dopiero teraz doszedł do wniosku, że nie ma podstaw do oskarżenia" – czytamy.
"Rzeczpospolita" przypomina również, że prowadzący sprawę prokurator Jan Galewski został odsunięty od sprawy. Jak wskazuje informator gazety, "podziękowano mu za obsadę, uzasadniając, że już sobie we własnym zakresie z tym poradzą". Prokuratura milczy także na temat powodów wycofania oskarżenia oraz faktu, że nie zamierza składać odwołania od decyzji sądu w sprawie Nowaka.